Pamiętam dokładnie tamten dzień, który podzielił moje życie na „przed” i „po”.
Była środa.
Zwykła. Niewyróżniająca się. Szara.
Kawa ostygła, zanim zdążyłam ją dopić.
W łazience, trzymając w dłoni test ciążowy, czułam, że coś się kończy, zanim zdążyło się zacząć.
Dwie kreski.
Nie, to nie była radość.
Nie było wzruszenia jak z reklamy.
Był lęk, który ścisnął mnie za gardło jak niewidzialna ręka.
„Czy dam radę?”
„Czy będę dobrą mamą?”
„Czy cokolwiek będzie jeszcze moje?”
Od tamtej chwili wszystko się zmieniło.
Moje ciało. Moje myśli. Moje potrzeby.
Moje JA.
Macierzyństwo nie przyszło z kokardką i zapachem pudru.
Przyszło z krwią, potem, łzami, nieprzespanymi nocami, z pęknięciem w środku, którego nikt nie widzi.
Przyszło z niewidzialnym ciężarem oczekiwań:
„Bądź cierpliwa.”
„Bądź wdzięczna.”
„Bądź szczęśliwa.”
A ja chciałam tylko: być w ciszy. Przez chwilę.
Nie mówi się o tym głośno, prawda?
Że można kochać i jednocześnie chcieć uciec.
Że można być wdzięczną i marzyć, żeby przez jeden dzień nikt niczego ode mnie nie chciał.
Że można tęsknić za dawną sobą i jednocześnie tulić to małe ciało z taką czułością, jakby świat miał się zaraz skończyć.
Macierzyństwo to nie bajka.
To codzienna walka, której nie widać.
To ciche bohaterstwo, bez oklasków, bez medali, bez dnia wolnego.
To momenty, kiedy karmisz dziecko jednym ramieniem, a drugim próbujesz poskładać siebie.
To patrzenie w lustro i pytanie:
„Gdzie ja jestem?”
Pamiętam tamte wieczory, kiedy moje dziecko zasypiało, a ja siedziałam w półmroku, ze ściśniętym gardłem i mokrymi policzkami.
Nie ze smutku.
Z bezsilności.
Z przebodźcowania.
Z miłości, która czasem aż boli.
A potem — nagle — słyszałam małe „kocham cię”.
I wszystko się układało na chwilę.
Nie dlatego, że było łatwiej.
Tylko dlatego, że to „kocham cię” było prawdziwe.
Nie potrzebujemy być idealne.
Nie musimy znać odpowiedzi na wszystko.
Wystarczy, że jesteśmy.
Wystarczy, że nasze dzieci mogą wtulić się w naszą prawdziwość – nie w perfekcję.
Nie jesteś złą mamą, jeśli chcesz odpocząć.
Nie jesteś egoistką, jeśli marzysz o samotnym spacerze.
Nie jesteś słaba, jeśli czasem płaczesz po cichu w łazience.
Jesteś człowiekiem.
Jesteś kobietą.
Jesteś mamą.
I to jest wystarczające.
Naprawdę.
Z miłością,
Nieidealna, ale obecna.
Realna Mama. 💛